Reklamy zalewają serwisy streamingowe Biznes #1

Reklamy zalewają serwisy streamingowe. Nowe badania dotyczące trendu

W ostatnich latach obserwujemy znaczącą transformację sposobu, w jaki konsumujemy treści medialne – odchodzenie od tradycyjnej telewizji w kierunku platform streamingowych było jednym z najważniejszych trendów w branży rozrywkowej. Początkowo obiecywano nam, że serwisy takie jak Netflix, Disney+ czy Amazon Prime Video zapewnią widzom swobodę i brak reklam – miało to być główną przewagą nad klasyczną telewizją, przerywaną co kilka minut blokiem reklamowym. Jednak według najnowszego raportu firmy Nielsen, rzeczywistość zaczyna przypominać tę, od której streaming miał nas uwolnić.

Reklama

W pierwszym kwartale 2025 roku aż ponad 70% wszystkich seansów odbywało się na platformach wspieranych reklamami. Oznacza to, że dominującą formą oglądania znów staje się model przerywany reklamami, a streaming traci swoją pierwotną tożsamość.

Nowy wskaźnik badań

Firma Nielsen, zajmująca się pomiarem oglądalności, wprowadziła nowy wskaźnik o nazwie Ad Supported Gauge, który po raz pierwszy szczegółowo przedstawia udział treści z reklamami w całkowitej konsumpcji telewizyjnej. Dane są niepokojące dla tych, którzy cenili streaming za jego „czystość” i brak przerywników – aż 72,4% oglądania telewizji odbywało się na platformach z reklamami lub w tradycyjnej telewizji kablowej. Tylko 27,6% całej oglądalności w USA pozostawało wolne od reklam, co stanowi znaczącą zmianę względem wcześniejszych lat. Nowe podejście platform streamingowych nie jest przypadkowe – coraz więcej z nich odkrywa potencjał generowania przychodów z reklam, co z kolei prowadzi do dynamicznego rozwoju modeli subskrypcyjnych z niższą ceną, ale za to z włączeniem reklam.

Reklama

Znaczące kwoty na nowym rynku

Szczególnie wyraźnie widać ten trend w przychodach największych graczy na rynku. Dane firmy Moffett Nathanson pokazują, że przychody z reklam w Disney+ wzrosły w pierwszym kwartale 2025 roku o imponujące 98% i wyniosły 197 milionów dolarów. Jeszcze większe zyski osiągnęły Netflix (502 miliony dolarów, wzrost o 88%) i Amazon Prime Video (476 milionów dolarów). Tak spektakularne wzrosty z pewnością przyciągają uwagę reklamodawców, którzy w nadchodzących tygodniach będą uczestniczyć w prezentacjach ofert reklamowych największych firm medialnych. Jak powiedział dyrektor generalny Nielsena, Karthik Rao, nowy wskaźnik Ad Supported Gauge dostarcza „głębszych poziomów analizy”, które pomagają opracowywać skuteczniejsze strategie reklamowe, co tylko pogłębia proces komercjalizacji treści wideo w internecie.

Streaming jak klasyczna telewizja?

Choć jeszcze kilka lat temu streaming postrzegany był jako azyl przed reklamową presją, dzisiejsza sytuacja pokazuje, że rynek ten ulega coraz silniejszemu wpływowi klasycznych modeli biznesowych znanych z telewizji kablowej i naziemnej.

Reklama

W pierwszym kwartale 2025 roku aż 42,4% oglądanych programów zawierało reklamy, a po uwzględnieniu faktu, że 72,4% całej oglądalności przypada na serwisy z reklamami, możemy oszacować, że około 30,7% całkowitej konsumpcji programów telewizyjnych odbywa się z udziałem reklam. Warto przy tym zauważyć, że streaming jako całość odpowiadał za 43,3% czasu spędzanego przed ekranem. To oznacza, że około 70% treści oglądanych przez użytkowników platform zawierało reklamy – odwracając tym samym pierwotny cel serwisów VOD.

Nowy trend i trwała obserwacja

Przewiduje się, że raporty Ad Supported Gauge będą publikowane przez Nielsena kwartalnie, co ma na celu jeszcze lepsze monitorowanie zmian zachodzących w strukturze konsumpcji mediów. Następny raport pojawi się tuż przed startem sezonu telewizyjnego 2025–2026, co może mieć wpływ na decyzje strategiczne firm medialnych oraz reklamodawców.

Zmieniający się krajobraz medialny jasno pokazuje, że era streamingu bez reklam powoli dobiega końca. Platformy, chcąc maksymalizować swoje przychody, sięgają po sprawdzone schematy znane z tradycyjnych mediów, co stawia pytanie: czy użytkownicy rzeczywiście wygrywają na tej transformacji? A może tylko płacą mniej za więcej przerywników?