Florence Pugh błyszczy w „Thunderbolts”. Marvel odnajduje swoją duszę

Film „Thunderbolts” to nie tylko kolejna superbohaterska produkcja Marvela, lecz także udana próba połączenia estetyki i głębi niezależnego kina z rozmachem typowym dla kinowych hitów spod znaku MCU. Produkcja zapowiadana jako symboliczny mariaż dwóch potężnych marek współczesnego kina – Marvel Studios i A24 – w praktyce nie jest koprodukcją, lecz duchowo czerpie z obu światów.
Reklama
Reżyserem został Jake Schreier, twórca znany z pracy przy serialu „Awantura” od A24, a scenariusz napisali Joanna Calo i Eric Pearson – odpowiednio weterani kina niezależnego i marvelowskiego uniwersum. Współpraca ta zaowocowała filmem, który nie tylko przyciąga spektakularną akcją, ale też zaskakuje emocjonalną głębią i artystyczną spójnością, rzadko spotykaną w blockbusterach.
Bohaterzy szukający sensu
Choć „Thunderbolts” nie rewolucjonizuje formatu filmów o superbohaterach, wprowadza do niego potrzebne ożywienie. Zamiast klasycznego ratowania świata, historia skupia się na grupie bohaterów z marginesu MCU – odrzuconych, porzuconych przez system, szukających nowego sensu. Główną postacią jest Jelena Biełowa, grana przez rewelacyjną Florence Pugh. Jej introspekcyjna narracja otwiera film w sposób niemal poetycki: „Coś jest ze mną nie tak. Pustka.” – mówi, stojąc na dachu wieżowca, chwilę przed skokiem ze spadochronem. To nie tyle deklaracja misji, co zaproszenie do emocjonalnej podróży. Jelena zmaga się z traumą, depresją i wewnętrzną pustką – i choć może brutalnie eliminować całe oddziały strażników, to jej największą walką jest ta z samą sobą.
Reklama
Historia wokół głównych bohaterów
Film konsekwentnie eksploruje tematykę winy, samotności i potrzeby przynależności. Jelena nie jest sama – towarzyszą jej postacie takie jak John Walker (Wyatt Russell), Taskmaster (Olga Kurylenko), czy później Bucky Barnes (Sebastian Stan), wszyscy z własnym bagażem moralnych dylematów i osobistych porażek. Warto zwrócić uwagę na postać Boba – grany przez Lewisa Pullmana mężczyzna bez widocznych mocy wnosi do filmu rzadko spotykaną wrażliwość i ciepło. Nie są to typowi Avengersi, lecz ludzie pełni wątpliwości i wewnętrznych konfliktów, przez co ich relacje wydają się autentyczniejsze, a ich wybory mają większy emocjonalny ciężar.
Wysoki poziom scen akcji znany z filmów Marvela
To, co wyróżnia „Thunderbolts” spośród innych filmów Marvela, to również podejście do formy. Zdjęcia Andrew Droza Palermo, montaż Harry’ego Yoona i muzyka zespołu Son Lux tworzą spójną, nastrojową atmosferę. Jedna ze scen akcji, w której Jelena walczy w ciasnym korytarzu, została nakręcona w stylu klasycznego „Oldboya”, co świadczy o wyraźnych inspiracjach kinem azjatyckim. Zamiast typowej dla Marvela epickiej bitwy o losy świata, finałowy akt „Thunderbolts” to rozgrywka w przestrzeni psychologicznej. Film porzuca bombastyczne widowisko na rzecz refleksji i konfrontacji z traumą, co sprawia, że zakończenie nie tylko zaskakuje, ale również porusza.
Reklama
Wyjątkowa rola Florence Pugh
Florence Pugh nie tylko dominuje na ekranie, ale w dużej mierze niesie na swoich barkach cały film. Jej występ to mistrzowskie połączenie siły i kruchości – od błyskotliwych ripost po dramatyczne monologi, Pugh pokazuje pełne spektrum swoich umiejętności aktorskich.

To nie objawienie, lecz potwierdzenie jej pozycji jako jednej z najciekawszych aktorek współczesnego kina. Świetnie partneruje jej David Harbour w roli Aleksieja, czyli Red Guardiana, który wnosi do filmu nieco komizmu, lecz również istotny ładunek emocjonalny jako ojciec próbujący dotrzeć do cierpiącej córki.
Reklama
Nowy film porusza ważne tematy
„Thunderbolts” to film zaskakująco intymny jak na standardy Marvela. Dotyka tematów takich jak depresja, samobójstwo, potrzeba odkupienia i poszukiwanie tożsamości w świecie pełnym chaosu. Nawet jeśli pojawiają się klasyczne elementy komiksowe – walki, spiski CIA, ukryte laboratoria – to nie dominują one nad narracją. Film stawia przede wszystkim na bohaterów i ich wewnętrzne konflikty, co może przypaść do gustu widzom zmęczonym typowymi schematami MCU. Mimo że tytułowa drużyna nie dorównuje popularnością Avengersom, to właśnie ich niedoskonałość i ludzkość czynią ich tak fascynującymi.
Thunderbolts nie dadzą się nudzić
Oczywiście „Thunderbolts” nie jest filmem idealnym – ocena PG-13 sprawia, że twórcy musieli ograniczyć brutalność i sugestywność niektórych scen, a obecność znanych twarzy i obowiązkowych wątków fabularnych momentami spowalnia narrację. Jednak to niewielkie wady, które nie przyćmiewają ogólnego wrażenia. Film trwa 126 minut i utrzymuje dobre tempo, nie nudząc, a wręcz przeciwnie – wciągając widza coraz głębiej w emocjonalny świat postaci.
Reklama
Thunderbolts – świeży hit od Marvela
Film nie tylko przynosi świeżość do wyczerpanej formuły MCU, ale też pokazuje, że kino superbohaterskie może mówić o czymś więcej niż tylko o ratowaniu świata. Dzięki wspaniałej obsadzie, odważnemu reżyserowi i inspiracjom ze świata kina niezależnego, „Thunderbolts” staje się propozycją dla widzów szukających w Marvelu czegoś nowego.
Dziękujemy za przeczytanie całego artykułu.
źródło: Associated Press
autor: KZ | 06.05.2025, 14:11